Hamulce, jak z resztą każdy element chińskiego urządzenia, wymagają poprawki i dopracowania. Poniżej znajdziesz garść porad, które osobiście wypróbowałem.
Najprostszy sposób? Wymienić! Ale na jakie?
Kol. Mirecky z forum Romet125-forum.pl znalazł (prawie) odpowiednie klocki do Rometów 125 i innych chińskich Nakedów 50-150cc oraz prawdopodobnie innych sprzętów z takim zaciskiem.
Zdjęcie powinno ułatwić identyfikację zacisku, ale zanim nabędziesz takie klocki, wyjmij swoje i zmierz.
Klocki FA 67 firmy EBC są, jak wcześniej napisałem, prawie idealne. „Prawie” robi wielką różnicę, ale tę właśnie różnicę należy spiłować…
Rys. kol. Mireckyego:
Różnią się również ceną (18 zł oryginały, 44 zł te same oryginały w serwisie Rometa , ~70zł EBC). Oraz dużo większą skutecznością. Zamienniki tych klocków (również lepsze od oryginału):
W końcu znaleziono właściwy klocek. Jest to EBC FA-093. Ale te 067 sprawują się całkiem przyzwoicie, nawet z wózkiem bocznym.
Pasują również klocki „do Motobi Wektor 150” importowane przez Wilmat. Są dość popularne i przy odpowiednim potraktowaniu zacisku (patrz niżej) również dobrze działają. W chwili dopisywania tej informacji mam je w zaprzęgu już kilkanaście tysięcy km i jeszcze nie siadły, a ostatnio nie żałuję Rometowi mocniejszych hamowań.
Do tylnego hamulca bębnowego w Romecie K125, GB Street 50 i poodbnych pasują szczęki od Suzuki GN125, np. TRW/Lucas MCS855. UWAGA! po wpisaniu w wyszukiwarkę modelu szczęk, dostaniesz masę stron, na których te szczęki sprzedawane są jako klocki hamulcowe… Co nie oznacza, że nabędziesz klocki. Dzwoń i upewnij się. Koszt pary tych szczęk to 40-90 złotych.
Przedni zacisk jest kopią tego z Suzuki GN, ale ma małą wadę fabryczną i przedwcześnie zużywa się wewnętrzny klocek (ten z uszami) - jest starty w cienki klin, podczas gdy zewnętrzny (od strony tłoczka) ma jeszcze spory zapas.
Klocek „z uszami” jest zawieszony na bolcach i podparty widełkami w odlewie zacisku. Widełki są równoległe do powierzchni tłoczka, ale za krótkie. Klocek trzymany za uszy przez opory na bolcach (rdza, naturalne odkształcenie) ustawia się pod kątem do tarczy.
Patent na poprawę jest banalny. Wycinamy dwie sprężyny (np. z końcówek jednej) o sile kilku N, średnicy obejmującej nakrętki bolców prowadzących klocek i wysokości ~10mm. Naładamy je przed montażem klocka. Ważne, żeby nie wyoychały one uszu ponad poziom widełek, bo efektem będzie ścinanie klocka w klin, ale w drugą stronę.
Sprężynę można znaleźć w szufladzie (jak ktoś ma w warsztacie osobną szufladę na sprężynki) zamówić w firmie typu „Sprężrol”, ale najłatwiej jest nawinąć samemu z kawałka sprężyny otaczającej przewód hamulcowy, na pręcie 10mm.
Ostatnia ilustracja to sprężyny zamontowane, hamulec już na swoim miejscu, między klockami widoczna tarcza hamulca.
WAŻNE: o zacisk trzeba dbać. Raz na kwartał rozkręcam czyszczę, smaruję wszystkie gumki smarem silikonowym (a uszczelkę silikonowo-teflonowym), skręcam i działa mimo zim, jazdy w terenie i heblowania zaprzęgiem. Inaczej będzie słaby, a w dodatku nie będzie odbijać i będzie ścierać klocki i tarczę, a po czasie zgnije na amen.
Pompę należy podpasować od sprzęta o podobnej średnicy tłoczka oraz o takim samym gwincie pod ramię lusterka. Można też kupić pompę od maksiskutera i osobną obejmę mocowania lusterka na kierownicę.
Przewód należy wymienić na podobnej długości gotowy w oplocie stalowym - taki założyłem kiedyś od jakiejś Yamahy, w której klęknął silnik i nie oplacało się jej naprawiać.
Montaż elementów z używanego motocykla OCZYWIŚCIE na próbę i nie po drogach publicznych, ponieważ nie wolno montować używanych elementów ukłądu hamulcowego, gdyż albowiem UE, ekologia, nowoczesność, pozory bezpieczeństwa i pieron wie co jeszcze amen(t).
Albo kupić z metra wraz z odpowiednimi końcówkami. Zaciskanie samemu jest jak najbardziej dozwolone, ale TU NIE MA ŻARTÓW!. Źle zaciśnięty po prostu wystrzeli, kiedy akurat będziesz potrzebował mocno i skutecznie zahamować.