Bratu spodobał się pomysł z wózkiem bocznym. Dostał też pracę w miejscu bez dojazdu. Decyzja była natychmiastowa i brzemienna w skutki
Wykonanie jak normlny wózek boczny. Niemal wszystko można zgadnąć z fotek. Pokażę tylko kilka szczegółów.
Nie udałoby się tak zgrabnie bez mojego nowego narzędzia własnej roboty - giętarki do rur.\\
Szczegół z wykonywania zastrzału:
Kilka fotek z prac. Przymiarki, szczegół ramy:
Parę rzeczy trzeba wiedzieć, trudno opisać, będą dostępne w przyszłym roku w nowej książce D. Hougha. Widziałem wersję roboczą, miód na imadło
Spawanie elementów do ramy opisane w osobnym artykuliku.
Jeszcze bez błotnika i elektryki, z próbnym obciążeniem:
Spacer wykazał, że geometrię ustawiłem właściwie, prowadzi się naturalnie. O ile o motocyklu z wózkiem bocznym można powiedzieć, że prowadzi się naturalnie… Ale nie ściąga, nie męczy przy skręcie w lewo, zachowuje się przewidywalnie.
Błotnik już założony, całość pomalowana, elektryka świeci.
Tak wygląda z tyłu:
A tu budowa zawieszenia, błotnik, światełka:
Kabel do przednich świateł poprowadziłem „korytkiem” w usztywnieniu błotnika, zupełnie przypadkowo dobrałem taki właśnie błotnik. Tylny wspornik błotnika składa się z 5 elementów, każde łączenie pod innym kątem, ale efekt zgodny z zamierzonym.
Widoczny przed kołem wózka łuk z rury to „zderzak”. Chroni błotnik, lampy i zawieszenie wózka przd walnięciem w słup. Początkujący użytkownicy wózków bocznych tak czynią, zanim przywykną do nowej szerokości i niesymetrycznego prowadzenia. Sam Junakiem prawie skosiłem płot stadniny podczas pierwszych przejażdżek nieuzywanymi drogami.