Hamulce w UAZ-ie istnieją. Sprawne cztery bębny, regularnie nastawiane, póki sucho, nawet robią. Regulacja, którą trzeba dosyć często przeprowadzać, polega na ustawieniu sześciu krzywek „do oporu i cofnąć aż przestanie trzeć”. Klimatyczne ale upierdliwe, a w mieście może się dać odczuć lekkie ściąganie na lewo lub prawo, bo nie sposób ustawić tego idealnie.
Ktoś nie przejmował się zbytnio ich stanem:
W Łajzie z pięciu hamulców do dalszej eksploatacji nadawały się tarcze kotwiczne i siłowniki hamulców oraz bęben ręcznego. Bębny roboczych zjechane do 284mm (dopuszczalne 281), a okładziny 5 z 8 szczęk miały grubość ujemną (czyt. kończyły się szczęki, bo okładzin dawno nie było)… Pompę jednosekcyjną, mimo iż sprawną, i tak zamierzałem wymienić na dwusekcyjną, kwestią pozostawał tylko układ - krzyżowy czy tył-przód. Bębny i szczęki były do wymiany. Trzeba by było kupić 4 bębny i 8 szczęk, z czego przednich brak w sprzedaży, a moje zdarte nie nadawały się do założenia nowych okładzin. Do tego mieszki siłownikow, odpowietrzniki - razem ponad 550 złotych i mamy heble takie sobie. Plus oryg. pompa za kilka kolejnych setek. Za namową uczestników forum4x4.pl postanowiłem więc wywalić przednie hamulce i zastąpić je tarczowymi. Znany i opracowany patent na zaciskach z Poloneza i tarczach z Samuraia. Koszt 500 złotych za sam przód na nowych częściach z górnej półki lub jakieś 200-300 na używancyh, o ile upolujesz zaciski, które będą się nadawały do regeneracji a nie do zwrotu na złom.
Problemem pozostawały tylne hamulce. Ich siłowniki wymagają ogromnej ilości płynu hamulcowego pod jako-takim ciśnieniem. Pompa nadająca się do tarczowych, podaje nie za dużo płynu ale pod sporym ciśnieniem. Hamulce UAZ-a robiłbyby przy takim zasilaniu przez parę kilometrów od regulacji. Wykombinowałem więc sposób jak przerobić je pod siłowniki z Golfa i samoregulatory z Opla. Kupa rzeźby, efekt średni a koszt zbliża się do wymiany na tarczówki. A że pod tarcze na przód i tak trzeba było kupić felgi z Samuraia, bo w uazowych kołach tarcz nie upchasz, doszedłem do wniosku - nie dziaduj, rób cztery tarcze.
Można go wykonać na jeden z dwóch sposobów.
Tak źle, a tak niedobrze, jak mawiał klasyk. Pozostawiłem oryginał. Przy przełożeniu na mostach 4,69:1 (czy nawet oryg. 5.125:1), niepozorny bębenek naprawdę nieźle hamuje.
Tarcze hamulcowe z Samuraia prawie pasują na piasty UAZa. Prawie, bo bębny osadzone są na średnicy (o ile pamiętam) 109 mm, natomiast tarcze mają wewnątrz 107mm. Czytałem „w internetach” o roztaczaniu tarcz, ale jestem przeciwnikiem zmoty, która wymaga takich przeróbek. O ile to tylko możliwe, należy motać tak, aby elementy eksploatacyjne (tarcze, klocki) nie wymagały prac specjalistycznych przed montażem. Toczenie tarcz czy frezowanie klocków zdecydowanie do nich należy. Co innego rozwiercić otwory w tarczach z 12mm na dziury* 15,5 mm. To można wykonać w garażu.
*dziura - prawie otwór, z tą jednak różnicą jak między nagością a golizną, czyli bez wielkiej finezji
Zostawiłem więc oryginalne szpilki UAZa, ale w tokarkę zamiast tarcz wkręciłem piasty. OCZYWICIE należy stoczyć tak, żeby na krawędzi osadzenia tarczy i kołnierza piasty nie zostawić karbu. Tarcze są nawet sfazowane na krawędzi, żeby pomieścić łagodne przejście o promieniu 2 mm. TO BARDZO WAŻNE, ŻEBY NAM PIASTA W DRODZE NIE PĘKŁA.
Montaż zacząłem od tarcz kotwicznych i sprawdzenia czy odrzutniki błota będą pasować, odsadzone od kołnierza o 8mm a nie jak w oryginale o 2mm:
Nie pasują. Obcinamy o 2-3 mm:
Zaciski zamontowane na tarczach kotwicznych nie dawały się nawet przykręcić - tarcze kotwiczne musiałyby mieć w przypadku mojego Łazika grubość 13mm. Sprzedawane są 8mm, takie też zrobiłem, w większości przypadków pasują.
Lepsze blachy 8mm z pogrubieniem pod zacisk niż 13mm, bo to tylko waży, a odrzutniki błota zaczęłyby wadzić o siebie nie na wysokość, ale na średnicy. Wykonałem więc blachy do pogrubienia:
Na fotce widać też śruby w różnych stadiach powstawania. Od M10x1,25×45 kl. 12.9 do M10x1,25x 23mm (dla zacisków) i 25mm do mocowania w kołnierzach na moście. Uwaga 1 - za długie o milimetr będą się już wgryzać w tarczę hamulcową. Mają mieć dokłądnie tyle, żeby przejść przez gwint w podstawie zacisku i jakieś pół zwoju zapasu. Uwaga 2 - obowiązkowo FRAGMENT NIEGWINTOWANY, który przejdzie przez tarczę kotwiczną. Na śrubach z pełnym gwintem tarcze się przekręcą a gwint werżnie się w otwory w tarczach. Zło i niedobroć.
Pogrubienia następnie wspawałem w tarcze kotwiczne:
I zamontowane na mostach:
Pomalowane moim odkryciem z zeszłego roku, testowanym zimą. Mieszanka farby bitumiczno-gumowej z poliwinylową, autentycznie antykorozyjna.
No, teraz pasuje:
Konsola pedałów z wyłącznikiem stopu:
Pompa hamulcowa:
Na szczęście nie musiałem wzmacniać grodzi. Wystarczyła spora blacha 4mm, z której zrobiłe podstawę konsoli.
Pętle kompensujące między pompą (umieszczoną na budzie) a trójnikami na ramie:
I elektryków radosna twórczość. Tak to się kończy, jak do elektryki bierze się największego debila we wsi, bo tanio to ogarnie. I tak przez kolejnych właścicieli. Wiekszość tej katastrofy i tak powycinałem, ale elektryka kwalifikuje się do wyprucia w całości i położenia od nowa, co będzie tańsze i łatwiejsze niż zostawienie tego ścierwa. I zapewni niezawodność.
Układ hamulcowy zrobiłem krzyżowy. Przewody sztywne prowadzone w polietylenowych osłonkach w miejscach, gdzie przechodzą przez uchwyty lub obok czegoś o co mogłyby zahaczyć.
Trójniki z przodu przy lewym nadkolu, widać kawałek węża giętkiego do zacisku:
I do zacisku przedniego lewego koła. Widać uchwyt przewodu, umieszczony zamiast podkładek śrub pokrywy sworznia zwrotnicy:
Rzeczony uchwyt zapobiega odkręceniu się węża od zacisku.
Przy prawym przednim kole:
I droga przewodów hamulcowych. Gdzie trzeba, użyłem polietylenowej rury o grubości ścianki 1,5mm:
Pięknie poprostowana miedź (jak na ręczne prostowanie, pierwsze od chyba 2 lat). Niestety musiała ominą tyle obiektów, śrub, zaczepów, że tylko na tylnym „nadkolu” ramy widać efekty prostowania. Z nadkola prosto do korektora.
Prowadzenie węży gumowych od korektora siły hamowania do zacisków na tylnym moście (też w uchwytach, końcówki przewodów nie przenoszą żadnych istotnych sił. W miejscu gdzie mogą czegokolwiek dotknąć, założone gumowe osłonki:
Tam na dnie budy to nie rdza, to najlepsza konserwacja na świecie czyli olej wyrzygany przez mechanizmy, rozrzucony przez wał i zagęszczony pyłem z dróg i bezdroży. Pod nim zdrowa blacha.
Za jarzmami i do wlotu:
Hamulce to zespół, na którym postanowiłem nie dziadować ani trochę. Używane zaciski i regeneracja, wychodzą drożej i gorzej niż nowe. Z całej zabawy z UAZem pochłonęły najwięcej kasy.
Genialny sklep „wszystko do hebli”, pani Donocik http://allegro.pl/listing/user/listing.php?us_id=20961417
Spyra Imielin - producent przewodów hamulcowych, sklep z metalem i gratami do układow hamulcowych http://allegro.pl/listing/user/listing.php?us_id=24281997