Tym niezbyt optymistycznym tytułem rozpoczynam mój osobisty poradnik dla potencjalnego kupca. Stanowi on moją wersję i rozszerzenie poradnika na stronie bezkres.com. Przydałoby się kilka uzupełnień, po latach zmienił się też rynek tych pojazdów, coraz bardziej opanowany przez róznych „mirków” i „januszy”1). Podzielę go na kilka części, żebyś mógł się lepiej przygotować.
Warsztat i podstawowe zaplecze techniczne musisz mieć, umiejętności takoż. Trzymanie UAZa pod blokiem to opłacanie OC za niszczejący pomnik, nie da się po prostu. Ten samochód wymaga starannej, częstej opieki technicznej w stylu i zakresie „retro”, na szczęście większość do zrobienia w warunkach „dużego garażu”.
Poczytaj trochę o tej wielce specyficznej konstrukcji. Na forum 4×4.pl. „w internetach” czy też mój subiektywny spis wad i zalet.
Zastanów się czy chcesz „kupić i jeździć” czy też kupić do remontu. Przy czym pierwsza opcja i tak będzie wymagała poświęcenia kilku tygodni. Nikt nie sprzedaje Łazika w dobrym stanie, poza dwiema czy trzema firmami. To kosztowna opcja, co niekoniecznie oznacza że droga.
UAZ jest fascynujący, więc chęć sprawienia sobie takiego cacka może trochę zaślepić. Wstępną selekcję wozów do obejrzenia można przeprowadzić nie ruszając się z domu.
Z miejsca i bez żalu odrzuć oferty:
A tu krótki słownik sformułowań w ogłoszeniu vs stan rzeczywisty:
To co w ogłoszeniu sprzedaży osobówki oznacza minę, a Łazikowi można wybaczyć lub mimo wszystko pojechać obejrzeć:
Elementy i wady, które nie dyskwalifikują Łazika jako bazy do remontu, ale nie ma się co spodziewać, że auto będzie do jazdy:
Zadzwoń i posłuchaj, co sprzedający ma ci do powiedzenia. Przede wszystkim tego, co ma ci do powiedzenia nieświadomie :) Knajacki język po drugiej stronie linii? Temu panu dziękujemy. Zapytaj czy zgadza się na sprawdzenie stanu technicznego pojazdu. To sformułowanie powoduje alergiczne objawy u mających coś do ukrycia. Nie? Zacznie się tłumaczyć brakiem czasu? Temu panu dziękujemy.
Zapytaj o wszystkie dane z dowodu rejestracyjnego:
Na oględziny należy się wybrać z wiedzą - swoją lub w postaci kolegi. Z niezbędnych zabawek wymieniłbym podnośnik (min. 350mm), zestaw kluczy nasadowych do 24 mm z grzechotką i zwykłą „lagą” metrową, płaskie klucze 27, 30, 32, klucz nastawny z rozwarciem powyżej 50, klucz 21 do świec (i 4 świece), szpachelkę, skrzynkę typowej drobnicy. Ważne są klucze cztero- lub ośmiokątne 10 mm, młotek i przecinak - korki olejowe w Łaziku to temat na osobny akapit.
Jeśli właściciel po przyjeździe robi jakiekolwiek problemy przy sprawdzaniu stanu technicznego, czegoś nie pozwoli sprawdzić - spróbuj z dziada wydusić zwrot pieniędzy za podróż (1 na 7 się udaje) i wracaj. Nie powinienem tego pisać, ale solidny strzał w mordę z nienacka bardzo pomaga w takim przypadku, również sprawdzone.
Zajrzyj pod korki oleju i płynu chłodzącego. Olej na korku chłodnicy, „majonez” na korku oleju, korki wytarte szmatą? Silnik nie żyje lub oddycha ostatkiem sił. Patrz punkt wyżej.
Zapytaj w jakim stanie są przednie sprzęgiełka, niech właściciel zapnie. Nie wie o co chodzi? Ma stale zapięte? No to zużycie mostu niemałe. Praca przedniego mostu (pędzonego kołami) to praca tą stroną zębów, której tylny most używa przy cofaniu. Zapnij sprzęgiełka, wrzuć luz na skrzyni redukcyjnej (dźwignia nie powinna stawiać oporu) i wypnij przedni napęd (j.w.). Sprawdź luzy na krzyżakach wałów i luz na przesuwie przedniego wału. Sprawdź luzy na wałkach ataku. Samochód na ziemi, a wałek ataku daje się obracać o 10 minut? Most nie żyje. Tzn. do domu dojedzie, ale w środku ruina, zmielisz go przy pierwszym obciążeniu.
Skoro już leżysz pod autem, obejrzyj ramę. Ma być prosta, bez korozji wżerowej, bez śladów prostowania, z idealnymi mocowaniami resorów. Żeby ją skrzywdzić, trzeba naprawdę katować auto. Ubłocona? Błoto zrzuć szpachelką, 50% szans że właśnie tam jest zgnita. Wiem (przekonałem się empirycznie), że błoto mogło tam zostać celowo narzucone z kół. Sposób jest prosty - cwaniak staje na gliniastym, blokuje samochód o drzewo, linką, jakkolwiek, włącza napędy, reduktor, jedynkę i mieli aż do zakopania. Wyciąga z błota traktorem, suszy i wystawia. A pod gliną ceownik ramy ma dziurę wielkości dłoni… podłoga i nadkola.
Sprawdzamy hamulce i piasty. Każde kółko podpieramy za jarzmo resoru, machamy kołem. Tylne koła mają się tylko obracać. Podczas obrotu można na wyczucie diagnozować dyferencjał.
Spuść trochę oleju z silnika. Ciepły? Mam cię, dziadu. Rozgrzanie silnika to jedno z podstawowych cwaniactw, pomaga wiele ukryć. Opiłki lub emulsja wodno-olejowa? Jeszcze gorzej. Idealnie świeży, o dużej lepkości? Już wiesz… Trociny, banany, makaron z chińskiej zupki? Wyłazisz spod auta i bez ostrzeżenia największym kluczem w mordę. Wiem, nie warto, ale należałoby się. To samo z olejem ze skrzyni, reduktora, mostów. Woda, rdza, idealnie świeży olej bez śladów po poprzednim ⇒ znaczy trup. Korek zapieczony, nie daje się odkręcić ⇒ nie licz na zdrowe mosty.
Sprawdź poziom oleju i odpalaj. Zdrowy UAZ pali jeśli tylko ma wachę w gaźniku. Trochę niemrawo rusza, może zgasnąć jeśli nie rozgrzany, ale pali.
Po przejażdżce sprawdź co się znajduje pod korkiem oleju i płynu chłodzącego. Zdarza się, że sprzedający wyczyścił oba korki i „udekorował” je właściwymi płynami, żeby silnik wyglądał na zdrowy. Kwadrans pracy silnika odkrywa cwaniacką sztuczkę. Tyle że przecieki płynu chłodzącego do oleum trudniej zauważyć niż w przypadku niepicowanego korka. Zajrzyj z dobrą latarką dookoła wlewów obu płynów.