Matka kupili pokrowiec na termos. Za 2 złote, w lumpeksie. Ładny, chyba nieużywany. Nie dziwota, bo funkcji swojej nie spełniał. Miał w środku jakąś lichą alumatę grubości milimetra. Uszyłem więc ocieplane wnętrze.
Resztki sztywnego ortalionu, ale takie absolutne resztki (końcówki długich trójkątów) spatchworkowane, następnie do nich przypikowany bardzo gruby polar z bluzy, w której spalił się rękaw:
Denko tą samą metodą uczynione:
Z powyższego uszyłem rurkę z dnem:
I wdałem w pokrowiec. Całość prezentuje się znakomicie:
I robi robotę. A uszyć coś takiego od zera? Zajęłoby masę czasu, a tu już cały wierzch, z lamówkami, tunelem, paskiem był gotowy.