Znamy to wszyscy. Nie ma to jak porządna porcja wody sodowej. Jeśli spawasz półautomatem („migiem”) to i wodę sodową możesz sobie zapewnić (nomen omen)migiem, w każdej chwili. Taki mały, warsztatowy saturator pozwala zaopatrzyć w wodę gazowaną całą rodzinę. Z resztą, czemu ograniczać się do wody? Jeśli lubisz piwo, możesz dogazować „wybąbelkowane” pół butelki. Kompocik ze świeżych wiśni z bąbelkami? Proszę bardzo. Podstawowym produktem będzie woda, z racji miejsca wytwarzania zwana „techniczanką”.
Do wyrobu techniczanki potrzebne są:
Proces i szczegóły - na zdjeciach: Nakrętki do gazowania (1-2 sztuki) przygotujesz wiercąc otwory 6,5 mm i przetykając od spodu wentyle wraz ze stopkami przyciętymi na średnicę ~15 mm. Ciśnienie wewnątrz butli doszczelnia je.
Pistolet do kół można pozbawić manometru. Kupiłem z uszkodzonym, więc zatkałem śrubą mosiężną przerobioną na korek:
Końcówka na wężu od reduktora. Reduktor ustawiasz na 4-6 barów (poniżej prawie nie gazuje wody):
Napełnioną w 70-80% butlę zgniatasz aż wyciśniesz całe powietrze, zakręcasz nakretkę:
Wpuszczasz tyle gazu, żeby butelka spęczniała i przestała go przyjmować. Robiłem testy z butelkami wypełnionymi pod korek i z pistoletem ze sprawnym manometrem. Do 6 barów nic się nie dzieje:
Trzęsiesz. Woda przyjmie tyle gazu, że butelka czasem aż wklęśnie. Można powtórzyć gazowanie jeśli lubisz duże gryzące bąbelki. TADAM! Ciesz się smakiem, tylko uważaj żeby Ci sodówa do głowy nie uderzyła.