Spis treści

Dać kosza Rometowi K125

Postanowiłem do wad pojazdu, jakim jest motocykl dołączyć kilka wad samochodu. Krótko mówiąc, powstał plan „dołożę wózek boczny”. Idealny na zimę, do wożenia psa czy gratów. Nadal na takim czymś człowiek narażony jest na warunki atmosferyczne, w dodatku tracę możliwość pochylania się w zakrętach na rzecz konieczności postania czasem w korku, ale „coś” w wózkach jest, że jednak się je konstruuje :) No i mam dwuślada na zimę bez konieczności wyrabiania Prawa Jazdy kat. B i zakupu samochodu, co w tamtym czasie byłoby mi tyleż potrzebne co przyjemne, czyli wcale.

Próby i przygotowania

Do wózka ciągnęło mnie od momentu, kiedy dostadłem Kingwaya Nakeda. Jednak kilka innych projektów opóźniło szalony pomysł. Który jednak w końcu zrealizowałem, kiedy Nakedem zaczął jeździć brat. W tym czasie zbierałem materiały, obsępiałem każdego spotkanego koszowca chociaż z krókiej przejażdżki, fotografowałem wózki na zlotach i uczestniczyłem w „ukoszowieniu” kilku sprzętów. Szukając inspiracji czytałem zawzięcie strony i forum United Side Car Association i forum Adventure Rider W czerwcu 2011, już posiadając nieco mocniejszy motocykl trafiłem za śmieszne pieniądze lekki wózek od Iża (typu Sputnik), jednak podczas pierwszych prób okazał się on nieco za ciężki. Ostatecznie zamontowałem go pewnemu gościowi do Suzuki Intrudera. W końcu wzmocniłem ramę, a reszta w tym artykule.

Budowa

Ze wszystkich zebranych doświadczeń i materiałów powstała taka oto idea: * wózek podobny do typu Dualsport * trzypunktowe mocowanie z podwójnymi zastrzałami, inspirowane MZ-ką kol. OMW z forum advrider * koniecznie hamowane koło, padło na 18„ koło z WSK, które posiadałem * zawieszenie - tylny wahacz z WSK zwężony * resorowanie z Komara (z racji masy wózka) * im lżej, tym lepiej Ostatecznie jednak zdecydowałem się na własny „patent” zapewniający klasyczne, czteropunktowe mocowanie. I tak musiałem wzmocnić ramę, a pozbycie się niezwykle kłopotliwych w regulacji podwójnych zastrzałów kusiło. Przy tej konstrukcji motocykla uzyskanie dwóch dolnych punktów zamiast jednego wymaga przeróbki ramy. Normalnie dorabia się do motocykla tzw. subramę, czyli dodatkowy element zapewniający jedno z mocowań. Subrama może być demontowalna albo przymocowana na stałe i stanowić wzmocnienie oryginalnej ramy. W moim sprzęcie wzmocnienie ramy pozostaje na stałe, zaś subrama jest demontowalna razem z wózkiem w ten sposób, że do niej są przymocowanie gniazda zastrzałów. Czyli 6 śrub i mamy wózek podłączony/odłaczony w całości, bez możliwości przewrotki motocykla z przymocowanym wózkiem przed montażem zastzrałów. W międzyczasie najsłynniejszy Romet K125 Rzeczypospolitej dokonał żywota, więc trafiło się koło do wózka identyczne jak z tyłu motocykla, identyczne kierunkowskazy i lampa tylna.

Przed malowaniem i elektryfikacją wózek przedstawiał się następująco: Kliknij aby powiększyć
Kliknij aby powiększyć Kliknij aby powiększyć

Subrama z grubsza wyglądała tak (jeszcze przed obróbką i zaokrąglaniem mocowań, bez gniazda tyknego zastrzału): Kliknij aby powiększyć

Oprócz tego musiałem wykonać nowy pedał hamulca i kopniak, żeby nie kolidowały z subramą i ze sobą wzajemnie. img194.imageshack.us_img194_5946_nowyhebelikopniak.jpg

Pierwsze testy

Parę kółek po bardzo wyboistych drogach i nie można narzekać. Trochę balastu się przydaje, wiozłem kilka kół od motocykli i widać poprawę trakcji w stosunku do pustego. Zabudowanie nadwozia da odpowiednią masę własną. kliknij aby powiększyć kliknij aby powiększyć
kliknij aby powiększyć kliknij aby powiększyć
kliknij aby powiększyć kliknij aby powiększyć

Produkt (już prawie) finalny

Pierwsze kilometry na drodze wypadły bardzo pomyślnie. Trochę za lekki wózek dociążyłem na szybko kołem i udałem się nim do pracy. Prowadzi się jak trzeba, nieco go znosi przy ruszaniu (jak to wózek) i przy hamowaniu - jeszcze nie ma prawego hamulca. Ale radość z jazdy ogromna.

Zima, czyli zaprzęg w swoim żywiole