Fabryka Maszyn Dziwnych
Nie po to rodzimy się różni, żeby jeździć seryjnymi pojazdami.
Pokaż stronę
Odnośniki
Ostatnie zmiany
Menadżer multimediów
Indeks
Zaloguj
Szukaj
Szukaj
Pokaż stronę
Odnośniki
Ostatnie zmiany
Indeks
Zaloguj
Ta strona jest tylko do odczytu. Możesz wyświetlić źródła tej strony ale nie możesz ich zmienić.
======Omijaj ASO chininy z daleka====== Art pochodzi z mojego starego bloga, z małym editem na końcu. Wpis powstaje pod wpływiem wielkiego wzburzenia, jakie ogarnęło mnie po przeglądzie Kingwaya, który musiałem sam wykonać mimo oddania do ASO. Po pierwszym przeglądzie w ASO (po 300km przebiegu) i przeczytaniu opinii o innych ASO zrezygnowałem z oddawania motory w łapy partaczy. Przegląd odbył się 1000 km temu w firmie Motor-Cross Sosnowiec. Nie boję się tego napisać: HANIEBNA PARTANINA na etapie składania i przeglądu. Omijać ich z daleka! Jako, że babole nie wychodzą od razu, dopiero teraz po rozłożeniu motoru na kupkę luźnych bajtów i złożeniu z powrotem mogę napisać, co mi spaprał ich jedyny pracownik (nie można zwalić na kogoś innego) podczas montażu i przeglądu. Jak na mój gust gostek nie powinien nawet hulajnóg pilnować, oto jego wyczyny: # olej wymieniony bez czyszczenia filtra oleju(kropla lakieru do paznokci na śrubie, którym zaplombowałem żeby gościa sprawdzić, nienaruszona. Czyli nawet nie próbował filtra dotknąć.) # nie wpisany w książeczkę rodzaj oleju, obiecany półsyntetyk # oczywiście olej mineralny, charakterystyczna woń, której półsyntetyki są pozbawione, ogarnęła mnie po odkręceniu korka. //(nie mam nic do olejów mineralnych, tym sprzętom nie szkodzą. Ale płaciłem za półsyntetyk)// # olej nalany bez umiaru, “pod korek”. Gość chyba nie rozróżnia tankowania od oliwienia # łańcuch zluzowany i nienasmarowany, suchy. Pozostały 3 krople białego smaru, który nałożyłem, żeby sprawdzić czy ruszy # benzyny wyraźnie ubyło. Odlał sobie trochu albo nią czyścił grata # podkładku gumowe w mocowaniu lampy przedniej były włożone źle, przez co w ogóle nie brały udziału w jej mocowaniu # dolot powietrza do katalizatora zatkany opaską zaciskową! Facio powiedział, że ta część to zawirowywacz spalin, który jest blokadą, więc go zatkał… [[http://grzegorski.net/wiki/doku.php?id=moto:mity:recyrkulator|tutaj art na temat tej rzekomej blokady]]. Elektryka - obraz nedzy i rozpaczy, sprawiała same problemy: # zimne i niezabezpieczone luty # izolacja w miejscach narażonych na wilgoć wykonana taśmą elektroizolacyjną (o termopokurczach chyba nie słyszał) # przy demontażu wylałem z niej masę wody # połączenia kilku kabli (np. styk 3 punktów zasilania) zmięte w kłębek i ledwie cyną popaćkane, “zabezpieczone” taśmą klejącą # skutek - zaśniedziałe i popękane połączenia kabli, awarie Ile to mi krwi w drodze napsuło, to sam nie pomnę. Dymienie, branie oleju, świece zapchane sadzą, przegrzewanie się silnika. Dwie awarie były na tyle poważne, że musiałem motor sam rozebrać i naprawić: 1. Padła masa wszystkiego na kierownicy. Skutek - żarzące sie kierunki, brak długich/krótkich, ledwie działająca postojówka. Przy wrzucaniu kierunków cała reszta motoru migała. Niebezpieczne to było. 2. Podczas jazdy z pasażerką zgasła cała elektryka. Noc, gęsty ruch, nieoświetlona droga. Gdyby nie kamizelka, bylibyśmy sie ciemną plamą. Pół soboty przesiedziałem przy rozebranym sprzęcie. Oprócz przeróbek własnych poprawiłem babole w mechanice, uzupełniłem brakujące podklądki pod śruby. Wylałem wodę z wiazek kabli. Wymieniłem kilka metrów zaśniedziałego przewodu, naprawiłem popękane luty. Wymieniłem konektory rurkowe (standardowe motocyklowe), które partacz pogiął podczas montażu i rozłączały się. Podłaczyłem tylną lamę pod stacyjkę a nie pod silnik (tak było podłaczone “bo prościej”), żeby nie gasła na postojach. Na podobne problemy z ASO narzekają użytkownicy nie tylko “chiństwa” - Kingwayów, GB, Bartonów, Zippów itd., ale też (znam osobiście) Peugeota i Suzuki. Człowiek nieświadomy potrzeb swojego moto, zaufawszy ASO po prostu zajedzie maszynkę z niewyczyszczonym filtrem oleju albo rozbije się z powodu zepsutych hampli. Lub, w mniej ekstremalnych przypadkach, po prostu coś popsuje. Jeśli sam nie umiesz sobie porobić, oddaj do serwisu motocyklowego. Tam przynajmniej pracują ludzie, którzy sami jeżdżą i kochają tę robotę jak i motóry. Zapłacisz tyle samo. __Stracisz “gwarancję producenta”, ale zyskasz pewność, gwarancję dobrze zrobionego sprzętu.__ Typowa seria "przeglądów gwarancyjnych" to 5 wizyt w "ASO", każda po 150 złotych i więcej. U ludzi, którzy nie mają pojęcia jak się reguluje luzy zaworowe. Wydajesz niepotrzebnie parę stów, a cała ta akcja ma 3 skutki: * płacisz w ten sposób "ostatnią ratę" za sprzęta * tak traktowanym sprzętem szybciej będziesz musiał odwiedzić mechanika już po gwarancji. Nabyć zużyte przedwcześnie części. * przy okazji będziesz szerzyć fałszywą opinię o tym, jak to Chiństwo się psuje "mimo wizyt w ASO". Błąd Chinstwo nadal jeździ mimo wysiłku "artystów" z ASO, co tylko świadczy o trwałości i idiotoodporności tych motocykli.