"EGR" albo "zawirowywacz spalin" w moto - obalamy mit
Kilka słów na temat układu zasilania powietrzem wtórnym (secondary air injection/aspirated air injection).
W dyskusjach na temat tzw. „blokad”, nie tylko w motorowerach, pojawia się ów magiczny wynalazek.
Istnieja dwie jego wersje:
- Prostsza składa się z zaworka zwrotnego umieszczonego 20-30 cm od silnika na kolektorze wydechowym. Zaworek ten jest podłączony gumowym wężykiem do filtra powietrza, stąd skojarzenie z EGR. Podczas wydechu rozpędzone gazy wydechowe „zaciągają” dodatkową porcję powietrza z filtra. Jednocześnie zaworek zwrotny nie pozwala na dostanie się spalin do wężyka w suwie ssania ani w suwie wydechu.
- Nieco bardziej skomplikowana, montowana np. w zmodyfikowanych kopiach Hondy CG125, takich jak choćby Romet K125. Wlot powietrza następuje bezpośrednio do głowicy. Steruje nim zaworek, połączony z głowicą za pomocą metalowej rurki. Tym zaś zaworkiem steruje podciśnienie w kanale dolotowym - od króćca gaźnika odchodzi mały króciec, na który nasadzony jest gumowy wężyk, który „podaje” podciśnienie sterujace zaworem.
Zawór z tej drugiej wersji jest nazywany „zaworem EGR”, również w ofertach sklepów. Przedstawiciel Rometa na pytanie kol. wkropce z forum Romet również odpowiedział, że to EGR. Przy takich źródłach tym bardziej trudno się dziwić rozpowszechnieniu tego mitu. Być może formalnie w jakichś dokumentach figuruje jako EGR, żeby przejść homologację na rynek europejski.
Zajmijmy się działaniem układu i obaleniem mitu
Jeśli odłączysz wąż gumowy od strony filtra powietrza przy uruchomionym silniku, to w obu wersjach układu w tym wężu panuje pulsujące podciśnienie, zdolne delikatnie acz odczuwalnie wciągnąć opuszek palca.
Spaliny uzyskują temperaturę kilkuset stopni Celsjusza. EGR powinien ich zawracać nawet jedną czwartą. Przyłóż rękę do wylotu tłumika w czasie pracy nagrzanego silnika, a kolega niech przygazuje. Trochę tego wylatuje :) Teraz wyobraż sobie, że ćwierć z tego, świeżo z silnika, nieochłodzona przez tłumik, leci tym wężykiem ∅10-12 mm z kiepskiej gumy. Ten wężyk zakończyłby swój żywot po paruset metrach jazdy, gdyby służył do ich transportu. A tym czasem po 100 km ciągłej jazdy możesz dotknąć tej metalowej rurki między głowicą a zaworem, bez ryzyka oparzenia. Przy samej głowicy! Chyba wystarczy aby pokazać, że „to nie to o czym myślisz”.
W prostszej wersji (tej z motorowerów) częściej spotykamy się z nazwą „zawirowywacz” i element ten jest brany za jedną z „blokad” mających obniżyć osiągi motoroweru do wymaganych przepisami. Ten bardziej skomplikowany, nazywany oficjalnie EGR, działa nieco inaczej. Wejście zaworu jest podłączone do filtra powietrza, wyjście do kanału zaworu wydechowego. W czasie suwu ssania zawór jest ZAMYKANY podciśnieniem w króćcu ssącym, żeby podciśnienie w dolocie nie zassało gorących spalin. Gdyby zawór pozostał na stałe otwarty, działałby jak popsuty EGR, podając spaliny do dolotu. Ale na pierwszy rzut oka rzeczywiście może to wyglądać jak EGR i stanowić „dupochron” dla importera.
Niektórzy jeźdźcy po zatkaniu lub wymontowaniu tegi wynalazku twierdzą, że im się osiągi motocykla poprawiły. Układ ten nie ma wpływu na zużycie paliwa i moc. Spalanie mierzyłem, ewentualne różnice w mocy są niezauważalne. Oczywiście jeśli ktoś już sobie zadał trud wymontowania tego zaworu i zaślepienia otworów po nim, będzie odczuwał poprawę osiągów. Taka już nasza ludzka natura, ten mechanizm nazywa się chyba racjonalizacją.
Ciekawostka - mit ten jest tak rozpowszechniony, że nawet pracownik autoryzowanego serwisu zatkał mi rzeczony gumowy wężyk łamiąc go na pół i spinając opaską. W dobrej wierze, chcąc zdjąć blokadę… Mimo, iż w Kingwayu Naked dopowietrzacz ma własny filterek i nawet nie łaczy się z dolotem w żaden sposób. Z resztą na temat ASO i gwarancji też można co-nieco napisać, co uczyniłem w artykule pod powyższym linkiem.